artur jacek łęga

Subkonto nr: 102070602
wiek: 8 lat

O mnie

Witam, mam na imię Artur, urodziłem się w 36 tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie z 2 punktami apgar w ciężkiej zamartwicy.

Staranie się o dziecko to bardzo trudna decyzja, którą podejmujesz razem z partnerem, ale my podjęliśmy tę decyzję z uśmiechem na twarzy, bo bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Długo nie trzeba było czekać, w końcu pojawiły się wyczekiwane 2 kreski na teście - radość, płacz szczęścia, nie da się tego opisać <3 

Pierwsza wizyta u lekarza, pierwsze usg, pierwsze bicie serca, to czas kiedy nie mogliśmy się tego doczekać. Wszystko było tak pięknie zaplanowane na czas wszystkie badania, wszystko zgodnie z planem, słowa lekarza: będziecie mieli Syna! Byliśmy tak szczęśliwi, pierwsze ruchy dziecka, które czułam codziennie. Kilkadziesiąt razy dziennie!<3 Ale niestety, był ten moment gdzie dowiedzieliśmy się, że mamy ciążę wysokiego ryzyka - ciążę zagrożoną. Musimy się oszczędzać, dbać bardziej niż dba każda kobieta w ciąży :( 

Kilkadziesiąt wizyt u ginekologa, noce spędzone w szpitalu, płacz że strachu, że coś pójdzie nie tak :( Dieta, branie kilkanaście tabletek dziennie, pobyty w szpitalu oszczędzanie się, leżenie... 

Ten czas był dla nas wtedy bardzo stresujący, ruchy nie były już tak często - to zrozumiałe, bo dziecko rośnie, ma mało miejsca, by się tyle ruszać - uff uspokojeni tą wiadomością uwierzyliśmy, że wszystko jest w  porządku, ale nagle ruchów nie było wcale - nie kopał, nie wiercił się, nie dawał znać, że w brzuszku jest bezpieczny. Lekarz dotyka brzuch - przecież ruchy są, stres i strach, który wtedy czuliśmy mija -  pierwszy dzień jakieś pojedyncze ruchy, mija drugi dzień są, ale słabe - utrata przytomności, wysokie ciśnienie, kolejne leki, kroplówki, ktg - nadal czekają, ciśnienie całą noc wysokie... 7:00 rano trzeciego dnia: "zabieramy panią na porodówkę, dostanie pani na wywołanie ciąży". Jadę na salę porodową w strachu, nie wiem co się może wydarzyć. Podali oxy. Powoli sobie leci, podłączono ktg, czekamy na mocniejsze skurcze. Mija godzina, nic się nie dzieje, druga trzecia - nic. Nagle słychać jak serce spowalnia, przychodzi położna, nic się nie dzieje. Woła lekarza, lekarz: bierzemy "szybko" na cesarkę, "ale jak to co się dzieje dlaczego? Przecież mówiła Pani, że wszystko jest w porządku", na to położna: "lekarz tak zadecydował, musimy panią przygotować". 

Płacz, rozdygotanie, myśli co się dzieje, nikt nie chce nic powiedzieć, przygotowywanie do cesarki trwające wieczność. :( 

Leżąc na stole cieszyłam się, że za chwilę zobaczymy swojego długo wyczekiwanego synka. <3 

Wyciągają syna, nie słychać płaczu. "Co się dzieje, gdzie jest mój syn, dajcie mi go zobaczyć".  😪😪😪 "Pani się nie rusza, nie wyrywa, wszystko będzie dobrze". Wyłam z bólu, że coś się dzieje, dosłownie wyłam - to nie był płacz. Słychać było tylko słowa lekarzy: "sprzęt resuscytacyjny, reanimacja, intubujemy, strzelam - przewozimy go szybko na OIOM". Te słowa utkwiły w mojej głowie na zawsze - pamiętam je do dzisiaj :( :( 

Wróciłam na salę poporodową bez syna, bez jego płaczu, bez jego zapachu, dotyku. Tak się o niego bałam, ale on walczył. Z każdym dniem było lepiej, walczył o każdy swój oddech i nie poddał się - był taki dzielny I silny. <3 

Dzisiaj (2022 rok) ma 6 lat, choruje na ciężką astmę, która idzie ku gorszemu, a nie ku dobremu. Jest mi ciężko z tym żyć, przy każdym braniu leku płacze, bo inne dzieci mogą biegać, jeździć na rowerze itd. U syna zawsze kończy się to zadyszką lub atakiem duszności. Ma straszne bezdechy nocne, o które strasznie się boimy i prawie nie śpimy po nocach.

Proszę was o każdą złotówkę, by syn mógł żyć jak normalne dzieci. Bawić się z bratem, a przede wszystkim uczęszczać do szkoły, bo przez to że choruje, ma dużo nieobecności. Z góry dziękujemy!

Galeria

Jak można mi pomóc

Darowiznę można przekazać w dowolnym momencie korzystając z bezpiecznej płatności online lub wpłacając pieniądze na konto (przelewem bankowym lub na poczcie).

W celu przekazania wsparcia przelewem bankowym należy dokonać przelewu na poniższe dane:

Fundacja Miej Serce
ul. Jankowicka 9
44-201 Rybnik

Bank PKOBP 20 1020 2472 0000 6202 0364 1610

Tytułem: artur jacek łęga - Subkonto nr 102070602

Na koniec

Z całego serca chcę podziękować wszystkim osobom za pomoc i wsparcie, którego tak potrzebuję. Dziękuję za Państwa dobroć i szczodrość którą okazaliście i proszę o dalszą pamięć o mnie :-)

Z serdecznymi pozdrowieniami
artur jacek łęga